poniedziałek, 19 marca 2012

~Rozdział 15.

Sobota rano.



Obudziłam się już w moim kochanym łóżku. Otworzyłam oczy i zaczęłam się wsłuchiwać w hałas. Wstałam i ubrałam szlafrok. Wyszłam z pokoju i kierowałam się w stronę kuchni. Zobaczyłam tam tańczącego Toma.

- Boże święty! – krzyknęłam patrząc na kuchnie.

- Oj! Zmykaj do łóżka! Natychmiast. – dopowiedział z uśmiechem.

- Tom co tu się dzieje?! Zapytałam.

- A śniadanie Ci robię.

- Tom, ale dlaczego tu jest tak brudno i co ty masz na głowie i koszulce?

- No… trochę jajka za mocno ścisnąłem i puf.

- Aha, czyli masz na sobie jajecznice.

- Tak!

-Dobrze. To ja może pójdę się przebrać.

- OK.

Pierw poszłam do łazienki ogarnęłam się i poszłam dalej do garderoby. Przebrałam się w jakieś dresy i luźną koszulkę. Poszłam więc zobaczyć do Thomasa jak sobie radzi z tym syfem w kuchni.  Chciałam przynajmniej mu pomóc posprzątać, a ten złapał mnie i podniósł do góry. Swoją oryginalną koszulką w żywe jajka wybrudził mi moją. Nie chciał mnie puścić. Zaczęłam wierzgać nogami.  Ten złapał mnie mocniej i posadził na jedynym miejscu w kuchni, które było czyste. To był blat kuchenny. Stanął przede mną, zaczął wpatrywać mi się w oczy i zaczęliśmy się całować. Tom wczuł się w to co robił i zaczął całować mnie po szyji.  Nagle w drzwiach stanęła Majka, Klaudia z resztą chłopaków.

- No, co tu się dzieje? – zaśmiał się Nathan.

- Przeszkadzasz młody. – powiedział żartobliwie Tom.

- Tak. Co jeszcze.

- No idźcie gdzie indziej. – odparł Thomas.

- Dobra, chodźmy nie będziemy im przeszkadzać. – powiedziała Majka.

Wszyscy zawinęli  się do pokoju „Gier”. Mieliśmy tam PS3 z kontrolerami.  X-BOX 360 z kinektem i inne gry  fizyczne. Ja y Tomem kontynuowaliśmy to co nam przerwano.  On przerwał i kazał mi zamknąć oczy. Ja zamknęłam i poczułam lekki wiatr, i coś na twarzy. Otworzyłam oczy i popatrzyłam na rękę Thomasa, która była cała w mące.

- Ty świnio! Jak nie jajka to mąka! – krzyknęłam  wściekłością.

- Oj no zabawy trochę trzeba mieć. – odparł.

- No w sumie. I tak na Ciebie nie mogła bym się długo gniewać. – zażartowałam.

Tom się obrócił, a ja skorzystałam z okazji iw rękę chwaciłam trochę mąki . On się obrócił, a ja dmuchnęłam mu to prosto w twarz. Zaczął się ze mnie śmiać. Nagle przestaliśmy z powodu, że cała reszta zeszła do kuchni.

- A co wy urnowy odpierniczacie? -  zapytał z powagą, ale z głupim uśmiechem Max.

- Nie widać? – odpowiedziałam.

- No… nie.

- Jest bitwa na jajka i na mąkę. – powiedział Thomas.

- Aha. Pieczecie ciasto? – zapytał się Nathan.

- Na to nie wpadłam.

- Tom po co Ci jest ta mąka i jajka? – zapytałam.

- No… przecież mówiłem, że śniadanie robię.

- Ale po co Ci mąka? – zaczęłam przyciskać chłopaka.

- No weszłam na internet i poszukałem jakiegoś przepisu na mafinki. 

- O! Będzie co jeść! – krzyknęła Majka.

- Oj uwierz, że tak. – zaśmiał się Tom.

- Hahaha. – zaśmiałam się.

Nagle Nath podszedł do blatu na którym stała mąka. Chwycił ją w ręce i obsypał nią Majkę. Wszyscy zaczęli się z niej śmiać. Oczywiście Jay wziął przykład z przyjaciela i zrobił to samo ale Klaudii. I tak wybuchła „ Pierwsza woja mąkowa”. Po 15 minutach nasza bitwa została przerwana przez pikanie. Nikt z nas nie wiedział o co w ogóle chodzi. Tom chwycił za jakieś dwie szmaty i wyciągał blaszkę z mafinkami.  Po pokoju rozlegał się piękny zapach. Każdy był w nim zakochany. Tom przełożył je na talerz i odczekaliśmy 5 minut, aby trochę ostygły. Każdy rzucił się na nie jak na mięso. Ja z Tomem poczekaliśmy trochę i podeszliśmy do talerza trochę później.

- O! Została tylko jedna.  – poinformowałam Toma.

- Tak widzę, weź ją. Proszę.

- Dobrze, ale pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Zjesz ją ze mną.

- Dobrze, zgadzam się. – odpowiedział uśmiechnięty Thomas.

Wszyscy razem poszliśmy do pokoju gier. Chcieliśmy sobie pograć na kinecie, ale każdy z nas chciał co innego i z tego powstał konflikt. Dopiero po 10 minutach postanowiliśmy, że w coś zagramy. Pierwsi byli Max, Majka, Nathan i Jay. Ja z Tomem postanowiłam usiąść. Z tego powodu, że było mało miejsc nie miałam gdzie usiąść.

- Mafinko.

- To do mnie. – zapytałam.

- Tak, tak. Chodź usiądź mi na kolana.

- Dobrze.

 Usiadłam na jego kolanach. On złapał mnie na brzuch i zaczął łaskotać.

  -Deklu przestań!

- Nie, a bo co?

- A bo… nie wiem. – zaśmiałam się.

- No właśnie.

- Dobra ucisz się. – powiedziałam i pocałowałam go.

- Ej, zakochani teraz wasza kolej. – zażartował Max.

- Dobra, dobra. Idziemy. A w ogóle z kim gramy? – zapytał Tom.

- Z wami gra Klaudia i Siva. – odpowiedział Max.

- Dobra wstawaj. – odparł Tom.

Ja wstałam, a on za mną. Do rąk chwyciliśmy kontrolereki i zaczęliśmy grać. To była masakryczna  zabawa. Tom tak się przy niej wygłupiał, że każdy leżał na podłodze nawet gracze. Tą grę pociągnęliśmy do godziny 15:00.

- Ej, ludzie co dziś jemy na obiad? – zainteresował się Nath.

- Właśnie co? – zapytał Max.

- Nie wiem. Mamy kilka wyjść.  – odparłam.

- Jakie? – zapytał Thomas.

- Uno można zamówić pizze. Dose upichcimy coś sami. Albo zamówić chińszczyznę.  Co wy na to? – zapytałam.

- Wiecie mi to jest obojętne. – odparła Klaudia.

- No tak jak każdemu. Hahaha. – zaśmiał się Max.

- Dobra, dobra. Zamawiamy dwie familijne pizze. Tak? – zapytałam.

- Jasne.

Wyszłam z pokoju i zadzwoniłam po dwie duże Italiany. Czas oczekiwania nie był duży to tylko marne 40 minut. Jak skończyłam rozmowę Tom wyszedł z pokoju. Chwycił mnie i zaniósł do sypialni. Położył i zaczęliśmy się całować. Nagle usłyszałam dzwonek sms’a. Przestaliśmy się romansić i przeczytałam sms’a.

- Od kogo ten sms? – zmartwił się Tom.

- On jest od mojej siostry.

- Co napisała?

- Poinformowała mnie, że jutro będą w Londynie i przyjadą do nas.

- O ja piernicze.

- Jaka masakra. Prawda?

- Tak.

- Chodź powiemy innym.

- Dobrze.

Wyszliśmy razem z pokoju. I skierowaliśmy się do pokoju gier. Tam była cała reszta.

- Ludzie słuchać mnie! – powiedziałam, ale nikt nie zwrócił na mnie uwagi.

- Ludzie! – krzyknął głośno Tom.

- Tak? – zapytał Siva.

- Paulina ma dla was informacje.

- Moi rodzice chcą nas jutro odwiedzić! Makabra!

- O twoi rodzice są spoko. – powiedziała Majka.

- Tak, tak. – potwierdziła Klaudia.

- Nie bój się Tom, na pewno jej rodzice Cię polubią.  – zażartowała.

- Tak. Już się boję.  - zaśmiał się.

Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Tam zobaczyliśmy…  


_______________________________________________________________________________________________
Trochę sięspieszyłam z tym pisanie. Ale zachęcam do komentowania. 

4 komentarze: