sobota, 17 marca 2012

~ Rozdział 14.

Piątek wieczór. Godzina 22:00.

Lot trwał 3 godziny i 30 minut. Wszyscy tęsknili za Ibizą i pięknymi, ciepłymi dniami. Mi także było smutno z tego powodu.
- No... Zaraz londowanie. Przygotowani? - zapytał Tom.
- Powiem szczerze, że nie chciałam wracać do domu. - odpowiedziałam.
- Nie dziwię Ci się. Teraz jak byliśmy to były najlepsze imprezy. - zażartował Max.
- Będę za wami tęsknić chłopaki.
- Ale czemu? Chyba będziemy się jeszcze widzieć? Co?! - zapytał Thomas ze smutkiem na twarzy.
- Wiesz... Nie wiem, ale wszystko jest możliwe. - pocieszyłam chłopaka.
- No mam taką nadzieję. - uśmiechnoł się.
- No ja też. - uśmiechnełam się i przytuliłam się do Toma dla większego pocieszenia.
- Chłopaki zapinamy pasy. Londujemy.
Wszyscy w samolocie zapieli się. Bardzo chciałam mieć to już za sobą. Wylondowaliśmy. Jak zawszę w samolocie po londowaniu czy kilka minut przed startem jest zamieszanie. Samolot był pełny ludzi. Wszyscy wyjmowali podręczne bagaże z górnych półek. Zrobiliśmy to samo i próbowaliśmy wydostać się z tłumu. Dopiero po 10 minutach udało nam się wyjść. Na dworze, przed schodami od samolotu stał autobus. Miał nas zawieść pod drzwi wejściowe "poczekalni".
- No to chłopcy będziemy się zbierać. - powiedziała Klaudia.
- Szkoda. - powiedział Jay.
- Nie ma co się smuciś. Paulina obiecała, że się spotkamy na pewno! - zaśmiał się Thomas.
- Co?! Ja tego tak...
- Oj. No, ale się spotkamy. Kiedyś na pewno.- uśmiechnoł się.
- Głupek. - odpowiedziałam żartobliwie i pocałowałam go.
- To jak. Przynajmniej razem przejdziemy się do wyjścia. Co wy na to? - zapytał Max.
- Ja jestem za. - odpowiedziałam.
- Zgadzam się z nią.
- Ja także.
Wszyscy razem kierowaliśmy się do wyjścia. Thomas złapał mnie za rękę. Jak staneliśmy w bramkach on popatrzył mi się w oczy tak, jakby chciał abym nigdy o nim nie zapomniała. Zaczełam się śmiać z niego, ponieważ zaczoł robić głupie miny. Po 35 minutach wyszliśmy na dwór.
- No dziewczyny ja zadzwonię po taksówkę.
- Nie! Podwieziemy was. - powiedział Siva.
- Ale na pewno. To niebędzie kłopot? - zapytałam.
- Nie na pewno nie. 
- No dobrze. - odpowiedziałam.
- A na jaką ulicę wy chcecie jechać?
- My jedziemy na Abbey Road.
- Przeciesz my tam mamy dom! - krzyknoł Siva.
- Ciekawie się składa.
- Tak!
Pod lotnisko zajechała czarna limuzyna. Siva poinformował kierowce, że zabierzemy się z nimi. Wszystko mu pasowało. Kierowca podszedł do mnie i wręczyl mi list.
- Proszę. Ten list jest od twojego ojca. - powiedział. 
- Od mojego taty. Ale z kąt...
Odszedł i przyszedł Tom.
- I co na jaką ulicę?
- Na tą, na której mieszkacie wy.
- Jak to?
- No ja tam mieszkam. Zatkało?
- Pewnie. - Odpowiedział Tom.
Weszliśmy do limuzyny. Siva zaczoł mówić chłopakom, że już wie kto mieszka na przeciwko nich. Chłopcy zaczeli się śmiać.
- Paulina przjedziemy na śniadanie. - zażartował Nath.
- Dobrze. Drzwi może nie będą otwarte, ale jak coś  dzwonicie do drzwi sprzątaczka otworzy.
- OK.
Zajechaliśmy pod nasz dom. Chłopaki pomogli z walizkami i pożegnaliśmy się. Oczywiście Nathan, Thomas i Jay się popisali i dali nam po buziaku.
- Oj no idźcie! - powiedziałam.
- Dobra. Dobranoc laski. -Powiedział Max.
- Dobranoc. - Powiedziała Klaudia.
Ja z dziewczynami weszłyśmy do domu. Każda z nas skierowała się do swojego pokoju. Nikomu nie chciało się rozpakować, więc walizki położyłyśmy w kącie. I zostawiliśmy. Poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam, w piżamę. Dziewczyny musiały już spać, ponieważ było bardzo cicho. Wyszłam z pokoju, a w korytarzu zobaczyłam Toma.
- Co ty tutaj robisz? -Zapytałam podejrzliwie.
- Dziewczyny mnie wpuściły.
- Ale ja się pytam co tu robisz, a nie kto Cię wpuścił!
- Chciałem Cię zobaczyć. -Odpowiedział.
-Jesteś, jesteś... -Przerwałam dlatego, że Thomas podszedł do mnie i pocałował mnie.
- Dobra, dobra zmykaj ja i dziewczyna chcemy iść spać.
- Ja rozumiem, że ty... ale dziewczyny są u nas.
- To one Cię tu wysłały po to abyś mnie pilnował?
- Tak! -Odpowiedział.
- Aha. Ja jestem zmęczona. Jeśli chcesz...
- Tak...- zapytał.
- Możesz ze mną spać.
- Jeśli się pytasz?! - Zaśmiał się.
Oboje położyliśmy się w jednym wielkim łóżku. On połorzył rękę na moim biodrzę, przysunął mnie do siebie i zaczął się we mnie wtulać.

____________________________________________________________________________________
Mam nadzieje, że się podoba bo pisałam to na szybkiego.

2 komentarze: