czwartek, 19 lipca 2012

Zapraszam ;*

Wiem, że to dziwne ponieważ nic nie pisałam ale chcę tylko zareklamować moją i mojej przyjaciółki bloga z imaginami z The Wanted :* http://imaginy-o-the-wanted.blogspot.com/ PROSZĘ ZOBACZCIE PRZYNAJMNIEJ :*

środa, 13 czerwca 2012

~ Podziękowanie.

Dziękuje wam, że czytaliście moje opowiadanie. Końce pisać tego z :
7.600 wejściami.
16  obserwujących
201 - komentarzami ;P
i 51 postami. :) Dziękuje wam wszystkim i kocham was za to! Dziękuje i mogę tylko zaprosić na czytanie mojego własnego drugiego opowiadania :*
http://muzykajestpotrzebnadozycia.blogspot.com/ zapraszam :* I dziękuje wam za wszystko. Nie mogę być niezadowolona ;P

poniedziałek, 11 czerwca 2012

~ Rozdział 50.

Wyszłam z pokoju. Tom poszedł w kierunku dużego pokoju, bo tam zostawił swój telefon. Ja krzyknęłam na cały dom mówiąc, że idę do sklepu o napoje. Wszyscy się zgodzili. Ja poszłam na korytarz. Ubrałam buty, wzięłam pieniądze i wyszłam domu. Do sklepu szłam jakieś 10 minut. Weszłam do niego. Poszłam bez zastanowienia do stoiska z napojami. Chwyciłam coca-cole, Icta, sprite i fantę. Podeszłam do kasy.  Kasjerka skasowała napoje. Poprosiłam ją o reklamówkę. Dała mi mi ją. Ja spakowałam napoje do siatki, zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Mijałam sklep z butami i lodziarnię. Byłam już przy pasach. Wyszłam na drogę, po rozejrzeniu się czy nic nie jedzie. Nic nie jechało, więc wyszłam. Na środku drogi urwała mi się reklamówka i wypadły napoje. Chciałam szybko zebrać, lecz to nie nastąpiło. Z naprzeciwka jechało auto z dużą prędkością. Osoba w nim nie wyhamowała i wjechała we mnie. 

OPOWIADA TOM.

Mija już 30 minut i Pauliny nie ma nadal w domu. Minęło kolejne 30 minut i jej nadal nie ma. Przyjechała pizza. Otworzyłem drzwi. Zapłaciłem i zemknęłam je. Poszedłem do kuchni. Położyłem ją na stole.  Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Na wyświetlaczu pokazała mi się Paulinka <3 . Jak najszybciej odebrałem.
- Halo. - powiedziałem.
- Halo, czy po drugiej stronie pan Tom Parker? - zapytał doktor ze szpitala w Londynie.
- Tak, To ja. Co się stało? - zapytałem bojąc się co odpowie.
- Chcemy z przykrością stwierdzić, że pani dziewczyna Paulina leży na ostrym dyżurze u nas w szpitalu. 
- Jezu! Jak to możliwe!? Co się takiego stało? - zapytałem, chodząc po pokoju ze wściekłością. 
- Wjechał w nią samochód. Ma wstrząs mózgu i obawiam się, że z tego nie wyjdzie. - powiedział doktor  delikatnym głosem.
- Matko boska! Czy mogę przyjechać? - zapytałem się ubierając buty.
- Oczywiście.
- Dziękuje, do widzenia.  - pożegnałem się. 
Szybko ubrałem buty i kurtkę. Na schodach zobaczył mnie Max. Zapytał gdzie idę. Powiedziałem mu o całym zdarzeniu. Ten powiedział każdemu w domu i wszyscy razem pojechaliśmy do szpitala. Na recepcji powiedziano nam w jakiej sali leży Paulina.  Jak najszybciej pobiegliśmy do niej. Gry ją zobaczyłem na mojej twarzy pojawił się wyraźny smutek. Maja z Jamesem wyszli z pokoju. Maja nie mogła tego znieść.  Podszedłem bliżej Pauliny.
- Dlaczego! Dlaczego ty! - zaczepem się użalać.
- Tom, trudno. Widocznie los tak chciał. - dziewczyna powiedziała i po 5 minutach ją straciłem. Umarła. Zaczęłam płakać! Wyć na cały szpital! Chłopaki jakimś cudem wynieśli mnie z niego i pojechaliśmy do domu. Weszłam do niego. Zdjąłem z siebie kurtkę i buty. Jak najszybciej poszedłemdo sypialni mojej i mojej byłej dziewczyny, która w tym momencie patrzyła mnie z góry. Nagle wszedł Max.
- Tom...
- Wynoś się! - krzyknąłem.
- Chłopie weź się w garść! Macie przecież dziecko...
- Wiem! I co! Przecież ja go sam jakoś nie wychowam. - powiedział spuszczając głowę w dół. 
- Pomożemy ci. Masz się nie martwić. - powiedział.
- Dobrze. 

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ. OPOWIADA TOM.

Postanowiłem pochować Paulinę. Wszyscy mi w tym pomogli. Nie chciałem być za długo na pogrzebie ponieważ gdy tam stałem chciało mi się płakać. Spoglądając na rodziców Pauliny rozpaczali i to bardziej ode mnie. Nie dziwiłem im się. Było mi tak samo smutno jak im. Postanowiłem wychować syna i cieszyć się resztą życia. 

_____________________________________________________________

Mam nadzieję, że spodobał się wam straszny i smutny OSTATNI rozdział tego oto opowiadania. Szkoda, że akurat go kończę, ale jeszcze raz zapraszam na mojego nowego bloga także z The Wanted :*  http://muzykajestpotrzebnadozycia.blogspot.com/ . Zapraszam i co zachęcam do komentowania. Dziękuje wam wszystkim, że go czytaliście. Nie będę się z wami żegnać, bo i tak cały czas jestem z wami :* .


 

 

sobota, 9 czerwca 2012

~ Zachęta.

Zapraszam na mojego drugiego bloga :) http://muzykajestpotrzebnadozycia.blogspot.com/ . Zachęcam :)

czwartek, 7 czerwca 2012

~ Rozdział 49.


Ja pomogłam Maxowi w zakupach. Chwyciłam od niego parę toreb i wózek. Włożyłam do niego torby i zaprowadziłam do pokoju małego. Będąc w jego pokoju wyjęłam z wózka torby i położyłam je na łóżku, a wózek odstawiłam w kąt. Chwyciłam jedną torbę, w której były ciuszki małego. Podeszłam do szafki i zaczęłam rozkładać ubranka. Skończyłam je rozkładać i odłożyłam pustą torbę. Nagle do pokoju wszedł Max. Ledwo co trzymał się na nogach. Ręce miał całe zapełnione torbami. Podeszłam do niego i chwyciłam parę od niego. Położyłam je na kanapie.
- Więcej kupić nie mogliście? - powiedziałam z lekką pogardą.
- Te skargi proszę kierować do Toma. - zaśmiał się.
- Coś tak sądzę. - zaśmiałam się.
- No sama widzisz. Ja tylko pomagałem w noszeniu toreb i z doborem kolorów.
- Ja myślę!
- To Tom chciał tyle kupić. Nie ja. Ja tylko mu pomagałem.
- Dobrze, dobrze. Powtarzasz się, pomóż mi z tymi torbami. - powiedziałam.
-Dobrze. - odpowiedział i chwyciła za torbę. 
Praca zajęła nam jakieś 30 minut. Wszystko wyglądało dobrze. Wychodząc z pokoju usłyszałam wołanie Toma. Zeszłam ma dół po schodach i skierowałam sie do kuchni. Weszłam do pokoju, usiadłam na krześle przy stole. Tom postawił mi tależ na stole i kazał jeść. 
- Ty idioto nie lubię dżemu! - krzyknęłam odsuwając talerz.
- Nic innego nie było! - powiedział. 
- Oj, kłamiesz! - powiedziałam, wstałam. Podeszłam do szafki. Otworzyłam drzwi i wyjęłam słoik z nutellą. 
- I co?! - zaczęłam wymachiwać słoikiem. 
- Ale ja go nie widziałem. - zaczął kręcić oczami. 
- Kłamczuch. - odstawiłam słoik na stół. 
- Ale ja nie wiedziałem. - powiedział.
- Ty cholero! - krzyknęłam i spojrzałam na talerz z naleśnikami, które brał Max. 
- Co ty se robisz? - zapytał Tom.
- Bierz i uciekaj! - powiedziałam. 
- Ja ci dam uciekaj. - powiedział Tom i podszedł do mnie. 
- Niech je, jeśli jest głodny. - powiedziałam.
- Właśnie na razie. - odpowiedział Max i wyszedł z pokoju.
- No dobra. To co jemy? - zapytał Thomas.
- Pizze. - powiedziałam.
- Dobrze zamówię. - powiedział chłopak, a ja wyszłam. 
____________________________________________________________
Może mało ale ważne, że jest.  Od razu mówię, że jest to przed ostatni rozdział. W ostatnim będzie klęska! Dowiecie się jaka. ;) Przepraszam za małą ilość. Zachęcam do komentowania :* .

sobota, 2 czerwca 2012

~ Rozdział 48.

Spałam i śniłam o wielu rzeczach. Nagle to wszystko przerwał mi płacz dziecka. Otworzyłam oczy i wstałam z kanapy. Podeszłam do łóżeczka Jamesa i wyjęłam go z niego. Trzymając go na rękach usiadłam na kanapie. Zaczęłam wpatrywać się w jego oczy i wyniosłam z tego, że ma oczy po Tomie. Kochałam się wpatrywać w jego oczyska. Kocham je. W tym momencie do pokoju weszła Maja.
- Maja zajmiesz się przez chwilę? - zapytałam.
- A czemu? Jeśli mogę wiedzieć...
- Chcę pójść do ubikacji, nie bój się zaraz go od ciebie wezmę. Nie martw się. - powiedziałam wstając i dałam  Jamesa Majce.
- Dobrze.
Ja wyszłąm z pokoju i skierowałam się w stronę łazienki. Zrobiłam to co miałam zrobić i poszłam do pokoju dziecka. Niestety nie zastałam tam Majki z Jamesem, więc zaczęłam ich szukać. Poszłam do kuchni i tam też nikogo nie było. Usłyszałam jakieś głosy z pokoju gościnnego. kierowałam się w jego stronę i tam zobaczyłam wszystkich. Zobaczyłam Sevva, który słodko bawił się  z Jamesem. Usiadłam na kanapie koło Justyny. 
- Ej, gdzie jest Max z Tomem? - zapytałam.
- A, nie wiem. - powiedziała Justyna.
- Wiecie, że ja też nie wiem. - powiedział Sevv. 
- Cholera jasna. Gdzie oni się podziewają...- powiedziałam, a w momencie słychać było trzask drzwi. Ja wstałam i wyszłam z pokoju gościnnego i poszłam na korytarz. Do domu przyszli Max z Tomem. W rękach mieli torby, a za Maxem coś stało.  Starałam sie zobaczyć co to jest. Niestety Max stawał tak, że nie widziałam tego.
- Gdzieś ty się podziewał. -powiedziała podchodząc do niego i dając buziaka w policzek.
- Ja z Maxem poszliśmy na małe zakupy. - powiedział Tom.
- Mogłeś powiedzieć! - powiedziała.
- Nie chciałem cię budzić. - powiedział i zaczarował oczami.
- Oj ty! Twoje oczy to słodycz. Nie czaruj tylko pokazuj co tam masz. - powiedziała i zaśmiałam się.
-Ciuszki dla małego, jakieś zabawki, wózek, nosidełko i fotelik do auta. - powiedział Tom wykładając każda z rzeczy.
- Ta rozpieszczenie! - zaśmiał się z pogarda Max.
- Aham. Podziękuje wam, ale ja jestem głodna! - krzyknęłam po tym jak zaburczało mi w brzuchu.
- A czym ma mnie poinformować ta wiadomość. - powiedział Tom.
- Masz mi zrobić naleśniki! - powiedziałam i tupnęłam nogę.
- Hahahaha, chyba śmieszna jesteś! - powiedział.
- Oj proszę! - podeszłam do niego i zaczęłam go czarować.
- No nie mogę oprzeć się twoich kocich zielonych oczy, no dobrze zaraz ci zrobię. - powiedział, pocałował mnie w usta i odszedł.
________________________________________________________________
Sorry, że tak mało ale niestety nie zapisało mi się. Niestety moje mama miała bulwersa i nie mogłam dokończyć pisania ;( . Zachęcam do komentowania. Jeszcze raz sorry. :*

środa, 30 maja 2012

~ Rozdział 47.

7 miesięcy później...

Na świat przyszedł chłopiec. Paulina była szczęśliwa, że urodziła. Tom był bardzo podniecony,  że w końcu będzie ojcem. Mnie wypuszczono po 2 tygodniach ze szpitala. Tom przyjechał po mnie do szpitala i zawiózł do domu. Gdy weszła wszyscy mnie przywitali. Weszłam do pokoju
 gościnne. Usiadłam na kanapie. W momencie przyszedł do nas Tom.
 - I jak dobrze się trzymasz? - zapytała Maja wiedząc, że ja po porodzie zemdlałam.
- Jak na razie tak. - odpowiedziała, a James zaczął płakać.
- O chyba jest głodny. - powiedział Tom wchodząc do pokoju.
- Tak, przepraszam was, ale muszę wyjść i go nakarmić. - powiedziałam i wyszłam.
 Poszłam do pokoju. Wyjęłam pierś i zaczęłam karmić synka.  To zajęło mi jakieś 10 minut. Wyszłam z pokoju i poszłam do gościnnego. Przyjaciele słychać było rozmawiali o mnie. Weszłam do pokoju, a oni popatrzyli się na mnie.
 - Kochanie muszę ci coś pokazać. - powiedział Tom podchodząc do mnie i łapiąc mnie za rękę.
- Co takiego?
- Wszyscy razem mamy dla ciebie i Jamesa taką niespodziankę. - powiedział.
- Pokażesz mi ją? - zapytała wpatrując mu się w oczy.
- Tak chodź. - powiedział i wyszliśmy trzymając się za ręce.
 Szliśmy jakieś 5 minut. Stanęliśmy pod drzwiami pokoju. Weszliśmy. Własnym oczom nie uwierzyłam. Jak zobaczyłam to na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie. 
 - Kochanie, ale jak to! - powiedziała przemieszczając się po pokoju z synkiem na rękach.
- To była nasza wspólna praca. - powiedział Tom stojąc przy łóżeczku.
 Pokoju był zrobiony dla dziecka. Było łóżeczko, zabawki i różne potrzebne rzeczy. Ściany były niebieskie w czerwone i żółte samochodziki. Wyglądało to wręcz słodko. Po 20 minutach spędzonych w pokoju do nas doszli przyjaciele. Zaczęłam im dziękować za to wszystko i za pomoc w tym. Byłam wdzięczna i nieustannie im dziękowałam. Wiedząc, że mały jest śpiący położyłam go w łóżeczku i posiedziałam przy nim z Tomem przez jakieś 20 minut, aż zasnął. Ja postanowiłam zostać w pokoju Jamesa i przespać się na kanapie. On pocałował mnie w policzek i wyszedł. Ja położyłam się na kanapie i zasnęłam .

______________________
Przepraszam, że tak mało i że tak długo czekaliście na kolejny rozdział ! Przepraszam was! Od tygodni nie mam weny. Pozapraszam jeszcze raz i zachęcam do komentowania. :/

sobota, 26 maja 2012

~ Rozdział 46.

Ułożyłam się wygodnie w fotelu i zasnęłam. Niestety po jakiś 2 godzina Tom zaczął mną potrząsać i powiedział, że zachwalę lądujemy. Spojrzałam na zegarek w iPhone i zobaczyłam godzinę 11:13. Byliśmy już w Londynie. Wylądowaliśmy. Na lotnisku czekali na nas Kevin i Martin. Chłopaki mieli nas zawieść do domu. Tom, Max, Sivv, Jay i Nathna powędrowali po walizki i po 10 minutach przyszli do nas. Wyszliśmy na dwór. Kevin poszedł po auto i po 5 minutach podjechał pod nas. Na szczęście nie było żadnego zamieszania z fankami i spokojnie mogliśmy pojechać do domu. Po 30 minutach byliśmy przy naszym domu. Chłopaki pomogli wyjąć walizki z bagażnika. Ja z dziewczynami poszłyśmy do drzwi. Otworzyłam je i usłyszałyśmy krzyk.
- Witajcie w domu! - krzyknęła Klaudia na powitanie.
- O hej! Nareszcie w domu! - powiedziałam.
- Tak! - powiedziała Maja.
- A to kto? - zapytałam patrząc się na chłopaka. 
- Ja się powinienem przedstawić, David jestem. 
- Aha, chłopak Klaudii? - zapytała Maja.
- Tak. 
- Aha, ja jestem Paulina. To jest Maja, a to Justyna. - powiedziała wskazując na dziewczyny. 
- Okey, wiem wszystko. - powiedział chłopak. 
- Oj nie, jeszcze chłopaki. 
- The Wanted?
- Tak. 
- Ich znam, wiem który to który. - zaśmiał się chłopak.
- Aha to dobrze. 
Ja opuściłam przyjaciół i poszłam do siebie do pokoju. Po 10 minutach do mojego pokoju przyszedł Thomas.  Rozpakowaliśmy walizki. To zajęło nam jakieś 40 minut. Ja ze zmęczenie usiadłam na łóżku. Do mnie dołączył się Tom. 
- Idziesz dziś do lekarza? - zapytał chłopak chwytając mnie za rękę.
- Ale po co? 
- USG zrobić. 
- Możemy iść nawet zaraz. 
- To chodźmy.  
Oboje wyszliśmy z pokoju. Zeszliśmy na dół. Ubraliśmy buty
 i wyszliśmy. Zaczęliśmy kierować się do najlepszego lekarza, który robi USG w Londynie. Poszliśmy do lekarza. Przedstawił się. Miał na imię  Edward. Ja położyłam się na specjalnym krześle. Nałożył mi żel na brzuch i zaczął przejeżdżać mi urządzeniem po brzuchu. Wszystko było sprawne. Nie wiedzieliśmy jeszcze jaka jest płeć dziecka, więc powiedział kiedy mogli byśmy wiedzieć. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z pomieszczenia. Thomas był ze mnie dumny i razem poszliśmy do lodziarni.
_________________________________________________________________
Przepraszam, że bardzo, ale to bardzo długo nie pisałam rozdziałów po prostu nie miałam weny twórczej. Może ktoś z wam napisze  pomyśli,  że ją widać ale coś słabo . Przepraszam jeszcze raz i zachęcam do komentowania. :*** 

wtorek, 22 maja 2012

~Podliczenie.

Ludzie, którzy czytają w ogóle moje wypociny i głupoty. Chcę wam podziękować za dla mnie dobry status x.x Wyszło, że dzięki wam uzbierało mi się : 
- 6.000- wejścia
- 163 - komentarze 
- 13  - obserwatorzy 
 - 45 rozdziałów. 
- Dziękuje wam wszystkich ! Jesteście kochani!  Mam nadzieję, że mój 2 blog także wam się spodoba co ten :****

niedziela, 20 maja 2012

~ Rozdział 45.

OPOWIADA PAULINA


Ja z Tomem poszliśmy na basen. Przy zjeżdżalniach spotkaliśmy przyjaciół i razem znaleźliśmy miejsca dla nas.  Większość dnia spędziliśmy leżąc na leżakach. W porze obiadowej poszliśmy do pokoi odłożyć torby z rzeczami i poszliśmy do restauracji na obiad. Weszliśmy do  restauracji. Nałożyliśmy jedzenie i podeszliśmy do stołu. Zaczęliśmy jeść i po jakieś godzinie wyszliśmy z restauracji. Wychodząc z niej rozdzieliliśmy się i każdy z nas poszedł do swoich pokoi. Ja z Tomem poszliśmy do siebie. Tom otworzył drzwi i weszliśmy. Weszłam. Podeszłam do walizki i zdjęłam ja z półki. Podeszłam z nią do szafy i zaczęłam pakować nasze ubrania. W pokoju siedzieliśmy do 20. Byliśmy spakowani i ubrani w ciuchy na wylot. Nagle zadzwonił telefon. Odebrałam. To był telefon z recepcji. Pytano nas o ilość walizek, powiedziano o której wystawiać je za drzwi i powiedziało o której mamy zbiórkę w recepcji. Ja z Tomem wyszliśmy z pokoju. Poszliśmy na kolację. Ją zjedliśmy we dwoje, ponieważ nie spotkaliśmy naszych przyjaciół. Zjedliśmy w spokoju. Po godzinie wyszliśmy i poszliśmy na mały spacer po hotelu. Przy tym rozmawialiśmy o tym co będzie i co czeka chłopaków na koncercie w Polsce.  Przechadzka zajęłam nam kolejną godzinę.  Będąc niedaleko naszego pokoju skierowaliśmy się dokładnie do niego. Była już 22:40. Wystawiliśmy walizki za drzwi i poszliśmy do recepcji.Tam czekał już na nas przedstawiciel z biura podróży. Oddaliśmy karty od pokoju i ręczników i poszliśmy do autokaru. Zajęliśmy miejsca. W 20 minut dojechaliśmy na lotnisko. Musieliśmy czekać jeszcze półtora godziny. Czas zleciał szybko. Koło drzwi wyjściowych do busa ustawiła się kolejka. To oznaczało, że nasz samolot już jest i mamy wsiadać. Stanęliśmy w kolejce. Gdy była nasza kolej daliśmy bilety i weszliśmy z pomieszczenia i weszliśmy do busa. On po 10 minutach zaczął jechać. Po 5 minutach staną i otworzyły się drzwi. Podjechały schody do samolotu i wszyscy ludzie zaczęli się przepychać. My tak samo. W samolocie po zajęciu miejsc doszła do nas reszta przyjaciół. Oczywiście Max siedział z nami. Nathan z Majką i Sivą, a Jay z Justyną. Zaczął się lot. Zgasły światła i większość osób w samolocie zaczęło spać. Ja także przyszykowywałam się do spania, lecz Tom chciał jeszcze ze mną porozmawiać.
- Kochanie - powiedział.
- Słucham - odwruciłam głowę w jego stronę.
- A ja mam do ciebie prośbę.
- Tak...
- Jak już będziemy w Londynie zrobisz USG - zapytał łapiąc mnie za rękę.
- Kochanie, zrobię. Ja muszę to zrobić.  
- W sumie prawda.
- To jak mogę już spać? 
- Jasne. 
_______________________________________________________________
Słaby ten rozdział, ale no jakoś tak się napisało. Sorka za te głupoty i zachęcam do komentowania. 

sobota, 19 maja 2012

~ Zachęta .

Chciałabym was zachęcić także do czytania mojego i przyjaciółek bloga. Także o TW. Tez oczywiście będę pisać nadal, ale tamten także! Zapraszam :* 
http://musicisdirectedtoyouthewanted.blogspot.com/

piątek, 18 maja 2012

~ Rozdział 44.


OPOWIADA SIVV



Obudziłem się rano. Będąc w innym pokoju niż jestem zameldowany. Otworzyłem szerzej oczy i rozglądałem się po pokoju w którym byłem. Na szafie zobaczyłem stanik, na szafce koszulkę. Nie wiedziałem o co chodzi. Mało pamiętam to co działo się wczorajszej nocy ale jednak widzę, że musiało się dziać. Nagle z łazienki wyszła dziewczyna.

- I jak się spało tygrysie? Albo nie… jak minęła noc? – zapytała dziewczyna.
- Yyyyyyy… Nic nie rozumiem i nic nie pamiętam! Czy to normalne? – zapytał
- W sumie nie. Ale mogę ci przypomnieć co się działo jeśli oczywiście ci na tym zależy.
- Z chęcią.
- To tak. Jak przyszedłeś z przyjaciółmi na dyskotekę delikatnie się upiłeś. Poszedłeś ze znajomymi na parkiet zaczęliście tańczyć. Ja postanowiłam wykorzystać dobry moment i się wkręcić. Zaczęłam z tobą tańczyć, później przysiadłam się do waszego stolika, bo mnie zaprosiłeś. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać i dowiadywać się ciekawych rzeczy, które nas łączą. Później poszedłeś do mnie. Zacząłeś mnie rozbierać i puff.
- No to grubo! A jeszcze jedno głupie pytanie…
- Słucham.
- Jak ty masz w ogóle na imię? Z kąt jesteś i ile masz lat? Sorry kilka pytań. – powiedziałem przez śmiech
- Mam na imię Sophie. Mam 20 lat i jestem z Londynu. Wystarczy?
- Jak na razie tak.
- Co jak na razie tak? Przecież mówiłeś mi, że już jutro wylatujecie. A dokładniej o 03:15 macie samolot.
- Boże, co ja takiego wczoraj robiłem, że zapomniałem o własnym wylocie. – powiedziałem zmartwiony
- Nie martw się, nie ma czego. – uśmiechnęła się
- Dobra jeśli pozwolisz pójdę do łazienki i zrobię co mam zrobić, ubiorę się i zabiorę cię na śniadanie.
- Ok.

Poszedłem do łazienki. Opłukałem twarz i ubrałem się. Po 10 minutach wszyłem. Sophie była już ubrana, więc razem poszliśmy. Idąc złapałem dziewczynę za rękę, aby miło spędzić dzisiejszy dzień. Przy restauracji spotkaliśmy się z przyjaciółmi. Poszukaliśmy miejsce i poszliśmy nałożyć jedzenie. Po niecałych dwóch godzinach rozdzieliliśmy się i każdy z nas poszedł w stronę swojego pokoju. Przeprosiłem Sophie o wczorajsza noc. Powiedziałem je, że pójdę do siebie przebrać się w inne ciuchy i zobaczymy się na basenie. Zrobiłem Przebrałem się i poszedłem na basen.
 ___________________________________________________________________________________
Nie wiem, jak wy możecie czytac takie bzdury, które JA wypisuje. Przynajmnie powiem dziękuje. Chcę wam wszystkim jeszcze raz podziekować. :* ♥ Kocham was! Sorry za kolejne wypociny, ale może zbliżanie się do końca opowiadania będzie taka jak mój dzisiejszy dzień "dołujący". No cóż oby nie, bo nie chce was zanudzić :* Przepraszam za małom ilość i za wszystko inne. 




środa, 16 maja 2012

~ Rozdział 43.

Weszliśmy do sali dyskotekowej. Znaleźliśmy miejsca dla nas. Przechodzącego kelnra Jay poprosił o 9 drinków dla każdego z nas. Niestety odmówiłam i Jay poprawił swoją wypowiedź. Gdy kelner odszedł wszyscy zacząli się na mnie patrzeć.Byłam pewna, że interesowało ich to dlaczego odmówiłam drinka.

- Paulina, dlaczego odmówiłaś drinka? - zapytał Natha
- Bo ja jestem...
- Jesteś? - powiedział Jay
- W ciąży jestem . - powiedziałam 
- No, więc gratulacje. - powiedziała Jaustyna
- Właśnie gratulacje. - powiedziałą Vicki
- Zaożę się, że lażdy z was mi gratuluję? - powiedziałam przez śmiech

- No na to wyjdzie. 
Naglę naszą rozmowę przerwano poprzez przyjście kelnera. Kelner stawiając szklanki na stoliku Jay wstał i wyciągnoł dolary z tylnej kieszeni spodni. Wręczył je kelnerowi, a on obszedł. Wieczór był bardzo długi. Przyjaciele pili, tańczyli i wygłupiali się. W klubie siedzimy juuż około 3 godzin. Patrząc Toma zbliżyłam się do niego i oparłam głowę na jego ramieniu.
- Jesteś zmeczona? - zapytał mnie
- Niestety i to bardzo. - powiedziała z ociagnięciem
- To może chcesz pójść do pokoju? 
- Czytasz mi w myślach. A mam takie jedno pytanie do ciebie. 
- Wątpie,po prostu wiem czego chcesz. Jakie? - powiedział ze słodkością w słowach
- Coś mało wypiłeś. Dlaczego?
- Musze się o Ciebie martwic. Nie mogę być dupkie jakimś. 
- Jesteś taki kochany. - pocałowałam go w policzek
- Oj tam! To jak idziemy? - zapytał
- Oczywiście, ale pier powiemy przynajmniej Majce, ok?
- Jasne, choć.

 Oboje wstaliśmy. Tom miejąc szybsze tępo podszedł do Majki i powiedział jej, że idziemy. Maja nie wydawał się z daleka aby był trzeźwa, ale trudno. Przeczekałam przed wyjściem. Przyszedł Tom i zaczęliśmy kierować się w stronę naszego pokoju. Idąc trzymaliśmy się za ręce.  To dojście zajęło nam jakieś 40 minut. Patrząc na zegarek w komórce była godzina 02:02. Pode śmiałam sie pod nosem patrząc na godzinę. Byliśmy niedaleko pokoju. Tom miejąc kartę wyjął ją z kieszeni i otworzył drzwi. Spoglądając na mnie zauważył, że nie miałam sił aby wejść do pokoju. On podszedł do mnie wziął mnie na ręce i wstawił do pokoju. Postawił obok łóżka, a sam poszedł zamknąć drzwi. Podszedł do mnie i rozebrał do naga. Chwycił moja piżamę i ubrał mnie w nią. Sam poszedł do łazienki i wyszedł z niej po 5 minutach w samych bokserkach. Wskoczył do mnie do łóżka pod kołdrę i zaczął przytulać. Obioł w pasie i przysunął. Po jakieś godzinie jeszcze nie spaliśmy rozmawialiśmy o jutrzejszym dniu. Po tym ja delikatnie pochyliłam się w stronę szafki na której leżał mój telefon. Chwyciłam go i zobaczyłam na godzinę. Było około 3. Położyłam się bliżej Toma. On obioł mnie i po czasie zaczął całować. Nie odbierając tej chwili rozkoszowałam sie nią. Doszło do gorszych celów, leczy nie chciałam przerywać.
_________________________________________________________________________________________________
Przerpaszam za taką małą ilość do czytania, ale musiałam jakoś zwięźle zakończyć ten rozdział. Dziękuje, że to czytacie i powiadamiam wams, że zbliżamy się z rozdziału na rozdział do końca opowiadania. :) Kocham Was.! ♥ 

niedziela, 13 maja 2012

~ Rozdział 42.


Oboje podeszliśmy do przyjaciół. Podchodząc Tom patrzył się na mnie dziwnym wzrokiem. Usiadłam na kolanach Toma i wszyscy zaczęliśmy rozmawiać i planować co dziś byśmy chcieli zrobić. Chłopaki mieli chęci na pójście na dyskotekę. Mnie i dziewczyny nie zadowalał ten pomysł, ale chłopaki tak naciskali, że pękaliśmy po kolei i zgodziliśmy się pójść z nimi. Była godzina 15:25. Zapytałam się dziewczyny czy idę ze mną pozaliczać kilka zjeżdżalni  w Aqua parku.  Maja z Justyną miały delikatnego cykora, ale naciągnęłam je i poszliśmy. Razem z nami poszła Vicki. Pierwsza ze zjeżdżalni była literka „U”. Zjeżdżalnia wyglądała jaki ta literka, była stroma i każda z nas bała się jej. Chcieliśmy mieć najgorszą zjeżdżalnie za sobą, więc ta poszła na pierwszy ogień. Dla towarzystwa pojechaliśmy dwójkami. Siadało się w specjalne kuła, i po prostu zjeżdżało. Ja wzięłam Vicki, a dziewczyny pojechały we dwie.  Zjazd był okropny. Pierwszy moment był taki jakbyśmy lecieli, nic nie czuliśmy pod sobą. Zamieniłam się z Majka osobami i wzięłam Justynę, a później pojechałam z Mają. Mieliśmy delikatnego stracha, ale przeszło. Chłopaki cały czas stali przy tej zjeżdżalni, patrzyli i śmiali się z nas. Wygarnęłam im mówiąc, aby spróbowali sami. Tom odważył się i wziął ze sobą Nathana. Jak zjeżdżali na ich twarzach były tak śmieszne miny, że każdy z nas śmiał się. Chłopaki  wyszli z kółka i razem poszliśmy na największa zjeżdżalnie o dużej pojemności. Była ogromna zjeżdżalnia na której zjeżdżało się na wielkich pontonach. Były żółte i niebieskie. Na żółtych można było zjeżdżać 2 lub 3 osoby, a na niebieskiej 3 lub 4 osoby. Z tego, że było na 9 podzieliliśmy się. Ja z Majką, Tomem i Nathanem pojechaliśmy w czwórkę. Max z Vicki we dwójkę, a  Sivv, Jay i Justyna w trójkę. Po wszystkich zjazdach była godzina 17:15. Razem poszliśmy na leżaki wysuszyć się. Leżeliśmy tak około 30 minut. Potem zaczęliśmy się zbierać i poszliśmy do pokoi. Ja z Tomem poszliśmy do siebie. Po jakiś 10 minutach czasu po pokoju rozległo się pukanie. Podeszłam do drzwi i otworzyłam.

- Hej, wejdź proszę. – powiedziałam do Majki

- Dziękuje. – odpowiedziała i weszła stając przy łóżku.

- To po co przyszłaś? – zapytał się Tom wycierający włosy

- Dowiedzieć się o co chodziło z tym Maxem, przecież wszyscy tylko chcą wiedzieć o co to wszystko się kroiło! – powiedziała

- A właśnie, mi tez powiedz. – powiedział Tom wchodząc do łazienki

- No on mi to robił, bo czuł braki kobiety obok siebie… - powiedziałam z głupim wyrazem twarzy

- Weź nie gadaj! – krzyknęła i wybuchneła śmiechem

- Właśnie zgodzę się z Majką, to jest głupie. – powiedział Tom

- Tak wiem, ale powiedział, że już więcej tego nie będzie…

- No mamy taka nadzieję! – powiedziała Maja

- Ja też.

- Dobra ja idę, do zobaczenie w restauracji. Pa.  – powiedziała Maja będąc w przejściu

Ja poszłam do łazienki, a Tom położył się na łóżku czekając na mnie. Umyłam się i ubrałam w świeższe ciuchy. Wyszłam z łazienki po godzinie i była godzina 18. Wychodząc z łazienki popatrzyła na łóżko na którym leżał Tom. Miał zamknięte oczy i wyglądał seksownie. Leżał w samych bokserkach. Postanowiłam, że rozbiorę się i położę koło niego. Zdjęłam ubrania i ubrałam na siebie piżamę. Podeszłam do łóżka i położyłam się obok niego. Nagle poczułam, że jego ręka gładzi  mnie po brzuchu. 
- Kiedy idziemy na kolację? - wyszeptał mi do ucha
- Jeśli chcesz, możemy już iść.- powiedziała obracając się w jego stronę
- A będziesz dla mnie taka dobra? 
- Tak, chodź ubieraj się - powiedziałam wstając
- Dobrze - powiedziała i wstał
Podeszłam do szafy, w której miałam odłożone ubrania na dzisiejszy wieczór. Wzięłam je do reki i podeszłam do łóżka. Tom w tym momencie poszedł do łazienki. Ja zdjęłam z siebie koszulę i ubrałam się. Tom wyszedł z łazienki, a ja zaczynałam ubierać buty. Po jakiś 20 minutach wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do restauracji. Przy niej zobaczyliśmy naszych przyjaciół. Razem z nimi i Vicki zjedliśmy kolacje. W restauracji byliśmy godzinę i 30 minut. Wyszliśmy z restauracji i do dyskoteki mieliśmy jeszcze trochę czasu, a dokładnie 2 godziny. Wszyscy razem wybraliśmy się na spacer, który trwał 1 godzinę i 30 minut. Później zaczęliśmy kierować się w stronę sali dyskotekowej. Doszliśmy w 30 minut. 
_____________________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba... Bo wydaje się taki nijaki. Od tak! Proszę i chciałabym wiedzieć czy chcieli byście, abym nadal kontynuowała pisanie jakich kolwiek opowiadań. Piszcie w komentarzach :* 

sobota, 12 maja 2012

~ Rozdział 41.


Byliśmy już niedaleko restauracji. Przy restauracji do której chcieliśmy iść stali nasi przyjaciele. Bałam się, że będą sie wypytywać o różne rzeczy, które Max mi robił czy coś w takim stylu. Podeszliśmy do nich i przywitaliśmy się, bo nie widzieliśmy się z nimi od rana.
- Cześć wam. – powiedziałam
- O cześć, dawno się nie wdzieliśmy. – powiedziała Maja głosem pełnym żargonu, kręcąc oczami do okoła
- Gdzie ty się niby podziewasz? – zapytał Nathan
- W Egipcie, jestem na wakacjach. – powiedziała
- Ale to miały być wakacje spędzone razem, z nami! – powiedział Jay
- Jeśli tak bardzo mnie chcecie to powiedzcie Maxowi, aby zmienił swoje zachowanie wobec mnie. – powiedziałam z delikatną pogardą
- Ale o co Tobie chodzi? – zapytał Sivv
- Nic nie wiecie… - powiedział oburzony Tom
- Ale co my powinniśmy wiedzieć? – zapytała Justyna
- Dziś rano gdy wstałam Tom poszedł do łazienki, a ja podeszłam do okna tarasowego i chciałam otworzyć, aby się przewietrzyło. No i Max był za oknem chciał nas już odebrać i iść na śniadanie… I on zapytał się gdzie jest Tom, a był a łazience i Max wszedł do nas do pokoju przysunął mnie do ściany zaczął całować, później dosunął do łóżka. Ja upadłam, on za mną zabrał swoje ręce do mojego pasa i zaczął podnosić koszulkę do góry, a pod mną nic nie  miałam…
 - Co! Jak to możliwe, że ty mu pozwoliłaś na takie rzeczy! – powiedziała Maja.
- On też dzisiaj Paulinę całował. Sam to widziałem. Na plaży. – powiedział Sivv
- Tak, nie wiem co mu się stało… - powiedziała ze smutkiem na twarzy
- Paulina ty musisz coś z tym zrobić! – krzyknął Nathan
- Tak wiem, dziś mam plan, aby z nim porozmawiać o tym wszystkim…
- Ale nie będziesz z nim rozmawiać sama? – zapytała przerywając mi Justyna
- Nie poprosiłam Toma. – powiedziałam opierając głowę o ramię Thomasa
- To dobrze, już sobie wyobrażam co on ci takiego by zrobił! – krzyknęła z oburzeniem Maja
- proszę nie myślmy już o tym, dobrze? – powiedziała
- Spoko, to jak idziemy jeść? – zapytał Jay wskazując na drzwi restauracji
- Jasne. – powiedziała masując się po brzuchu
Weszliśmy do restauracji, w momencie zobaczyłam Max przy stole z jakąś dziewczyna. Przypatrzyłam się tej dziewczynie i stwierdziłam, że to moja znajoma z Londynu ze szkoły. Powiedziała o tym reszcie i staraliśmy się nie patrzeć w ich stronę. Poszliśmy do bufetu.  Nałożyliśmy jedzenie i poszliśmy do stołu.  Zaczęliśmy rozmawiać na ich temat. Obmówiliśmy kiedy będę szła porozmawiać z Maxem o tamtych rzeczach. W restauracji byliśmy około 1 godziny.  Wyszliśmy i poszliśmy razem na plażę. Tom poszedł po nasze rzeczy i rozłożyliśmy się koło przyjaciół. Po 40 minutach przyszedł Max z jakąś dziewczyną.
- Cześć… - powiedział
- Cześć…- powiedziała Maja oblatując chłopaka oczami
- Paulina! – krzyknęła dziewczyna
- Vicki?! – powiedziałam
- Tak! Kupę czasu! – powiedziała koleżanka
- Tak, tak bardzo dużo. Co ty tutaj robisz?- zapytałam
- Ja jestem na wakacjach, a ty? Widzę, że też…
- Tak, zgadza się.
- To super! – powiedziała
- Widzę, że poznałaś już Maxa… - powiedziała z lekką pogardą.
- Tak…
- To poznaj też resztę. – powiedziała wskazując i wymieniając na dane osoby
-  Miło mi jestem Vicki. – powiedziała
- Max możemy porozmawiać w cztery oczy. – powiedziałam
- Tak. – odpowiedział a ja wstałam
Poszliśmy z dala od przyjaciół. Vicki została z nimi i rozmawiali.
- Czemu mi to robisz, robiłeś?
- Przepraszam cię za to, ale robiłem bo brakowało mi w koncu dziewczyny u mym boku…
- I to z tego?
- Tak przepraszam, ale więcej to się nie powtórz.
- Dobrze, mam taką nadzieję. – powiedziała i przytuliłam go na zgodę.


_______________________________________________________________________________________________



Mam nadzieje, że podoba się bardziej niż poprzedni rozdział. Tego jest troszkę więcej i może jest bardziej ciekawy. Oczywiście zaliczam go do moich kochanych wypocin. Proszę zachęcam do komentowania i pod koniec miesiąca chcę zrobić podliczenie statystyk :P Kocham wam za to, że wy w ogóle to czytanie. Przecież to jest tak głupie, i w ogóle. Bardzo wam dziękuje. Zachęta do komentowanie jest? Proszę ?!

piątek, 11 maja 2012

~ Rozdział 40.


Będąc w pokoju poszłam do łazienki przebrać się w strój kąpielowy. Tom wchodząc po mnie złapał za rękę i pocałował. Nie wiedziała o co mu chodzi, ale było mi miło. W tym czasie gdy on wszedł do łazienki ja pakowałam różne gazety, słuchawki i potrzebne kremy na basen. Ja przebrałam się w krótkie spodenki z wysokim stanem i białą koszulkę z trupią czaszką z kwiatów, a do tego najzwyklejsze sandałki. Tom wyszedł i przebrał się. Cały czas spędzony w pokoju wynosił 30 minut. We dwoje poszliśmy na basen. Tom nie chciał Mie leżaków przy przyjaciołach, ze względu na Maxa. Znaleźliśmy jakieś miejsce przy głównym basenie. Ja zostałam, a Thomas poszedł przejść się po ręczniki na plażę. Zdjęłam sandały i poszłam pomoczyć nogi w basenie. Stojąc nagle ktoś złapał mnie w pasie. Obróciłam delikatnie głowę i ujrzałam Maxa. Próbowałam wyrwać mu się z rąk, ale nie miałam tylu sił. On zaczął całować mnie po szyi. Starałam się ruszać głową tak aby on mnie nie pocałował, ale niestety nie udało mi się. Po niepełnych 10 minutach przyszedł Tom. Rzucił ręczniki na leżaki i podszedł do nas. Chwycił Maxa za ręce i oderwał je od mojego ciała. W tym Momocie wszyscy wokół nas patrzyli się w nasza stronę i robili wielkie oczy jakby zobaczyli ducha. Max odszedł Tom złapał mnie za rękę i zakał usiąść na leżaku.
- Co on znowu od Ciebie chciał? – powiedział
- Nie wiem, zdjęłam buty i poszłam pomoczyć nogi on przyszedł i to się zaczęło. – powiedziała oburzona.
- Dobrze, kochanie zrobisz coś dla mnie?
- Ale co takiego?
- Proszę, porozmawiaj z nim o tym.
- Dobrze, a będziesz rozmawiać ze mną? – zapytałam.
- Jeśli tego chcesz?
- Uwierz, że wolała bym.
- Rozumiem Cie. – powiedział i przytulił mnie.
Skończyliśmy rozmawiać. Rozłożyliśmy ręczniki na leżakach i położyliśmy się. Przez jakieś 2 godziny rozmawialiśmy o tym jak on może zareagować na naszą rozmowę, a jak my. Z tego, że była już godzina 13:00. Zaczęliśmy się zbierać na obiad. Zostawiliśmy nasze rzeczy i poszliśmy do restauracji. 
______________________________________________________________________________________________
Sorry, że tak mało ale chciałam aby to tak wyszło. Bardzo dziękuje wam za takie dobre statystki (chodzi mi głównie o wejścia) . Normalnie ucałuje was :* . Sorry, że taki nudny, ale myślę, że następny będzie chodź odrobinę lepszy! :*************** ♥ 

środa, 9 maja 2012

~ Rozdział 39.


- Co ty robisz! Ty debilu! Masz ją zostawić! – krzyknął zbulwersowany Tom
- Bo co ty mi kurwa zrobisz? – zapytał Max
- Nie będę debil i nic, Ale nie zbliżaj się do niej. Rozumiesz!
- Bo co?
- Bo gówno. Wypierdalaj kurwa. – krzyknął Tom.
- Dobra, jak chcesz! – powiedział Max i wyszedł.
Tom odszedł ode mnie, podszedł do okna i zamknął je. Podszedł do mnie i posunął do ściany.
- Co to miało być? – zapytał.
- Tom, to nie ja to on!
- Oj coś nie wierzę!
- Kochanie, proszę. Jak ty poszedłeś do łazienki ja otworzyłam drzwi i on tam za nimi stał, wpuściłam go…
- I?
- Zapytał gdzie jesteś i powiedział, że mamy czas dla siebie. – odpowiadając cała się trzęsłam.
- Nie chce mi się z Toba rozmawiać, nie wieżę Ci i tyle.
- Ale jak to mi nie wierzysz?!
- Po prostu!
- Ale kochanie, jak to? – zapytałam, a on odszedł ode mnie.
- Od tak!
- A jak Kelsey cię całowała to, że niby dobrze było tak!?
- Ale to co innego.
- Nie co innego! Jesteś po prostu podły. Jeśli ze mną nie chcesz być to po prostu mi powiedz, a nie będziesz na mnie krzyczeć!
- Ja cię kocham, po prostu nie wieżę ci.
- Jesteś skończonym dupkiem.
- Nie pozwalaj sobie…
- Tom, jeśli ty mi nie wierzysz to ty mnie nie kochasz…
- Kocham Cię, ale…
- Ale co?
- Max taki nie jest…
- Po prostu nie wiesz co zaszło i tyle…
- Dobra możemy skończyć? – zapytał.
 - Tak.
Podszedł do mnie, przytulił i pocałował. Poszłam do łazienki. Zaliczyłam poranną łazienkę ubrałam się. Razem z Tomem poszliśmy na śniadanie o godzinie 8:40. We dwójkę poszliśmy do restauracji. Przy niej spotkaliśmy się ze przyjaciółmi i Maxem. On podszedł do mnie bliżej i złapał za pupę. Tom widział Tom, podszedł do mnie i niego i walnął do łeb. Wszyscy to zobaczyli i nie wiedzieli co maja zrobić. Nikt się nie odzywał. Weszliśmy do restauracji. Zostaliśmy miło przywitani oklaskami i podziękowaniami za danie wczoraj koncertu. Ja z Tomem jako jedyna para usiedliśmy razem. Jedzenie śniadania zajęło jakąś godzinę. Później poszliśmy do pokoju.
________________________________________________________________________________________________

Mam nadzieję, że ten spodoba wam sie bardziej od poprzedniego. Poraz kolejny wstawiam jaies wypociny. Chce też wam powiedziec, że za jakieś może 10 może 15 , a może 20 rozdziałów kończę pisanie. Dziękuje wa, że to czytacie ;) A jeśli się uda i jeśli będziecie chcieli to będę pisac dalej!